wtorek, 7 listopada 2017

W listopadzie powinny płonąć jedynie znicze


Jeszcze niedawno najmodniejsze w kraju nad Wisłą były spinnery czy pluszaki z Biedronki. Obecnie w Polsce rodzi się jednak nowa moda, która polega na manifestach samopodpalenia. Brzmi to niczym jakiś powiew romantycznego werteryzmu, jednak w praktyce jest to jedynie kolejne ekstremum maksimum głupoty oraz pokazanie jak poważny jest problem zdrowia psychicznego.

Wszystko zaczęło się od pewnego ''polskiego chemika'', który 19 października postanowił w akcie desperacji podpalić się na Placu Defilad w Warszawie. Oczywiście zdarzeniu temu towarzyszyła podniosła atmosfera przepełniona miłością do Ojczyzny, a sam nieboszczyk tuż przed swoim ''heroicznym czynem'' wygłosił antyrządowe hasła, włączył jedną z piosenek o wolności oraz rozrzucił kopie napisanego przez siebie manifestu. Brzmi jak akt z romantycznego dramatu, lecz skończyło się jedynie na akcie zgonu. Manifest polskiego chemika zawierał piętnaście punktów, w których widniały powody, dla których protestuje przeciwko partii rządzącej. Rozumiem, że działania rządzących mogły się panu chemikowi nie podobać, gdyż sam mógłbym napisać po dwóch latach rządów kilka takich manifestów. Jednakże forma protestu przez niego obrana jest krótką mówiąc - głupotą. Wiele rzeczy może nam się nie podobać w rządzących, lecz po co robić z siebie ofiarę całopalną? Są inne formy protestowania niezadowolenia w mniej inwazyjny sposób niż robienie z siebie żywej pochodni. Czy lekarze rezydenci mają po kolei zapalać się niczym zapałki? Czy zamiast światełek na choinkach mają wisieć nauczyciele, którzy stracili pracę przez reformę edukacji? Zdecydowanie nie.

Bodźcem, który popchnął mnie do napisania tego tekstu jest jednak dzisiejsze kolejne samopodpalenie pod sądem w Rzeszowie. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Gdy coś dzieję się raz, to możemy przymknąć na to oko. Jednak gdy coś się powtarza, to możemy nazwać to już recydywą i z niepokojem obserwować kuriozalny trend. Jeszcze nie wiemy kim jest mężczyzna, który podpalił się w Rzeszowie oraz co go do tego popchnęło. Możemy spekulować, że również chodziło o zabarwienie polityczne, jednak równie dobrze mógł przegrać sprawę o alimenty. Tego jeszcze nie wiemy. Istotne jest natomiast to, że doszło do kolejnego aktu samopodpalenia. Chemik z Warszawy pokazał narodowi polskiemu, że można swoje problemy manifestować poprzez kuriozalne akty. Boję się, że może to posunąć innych ludzi ogarniętych stanami depresyjnymi do podobnych czynów. Tak stało się właśnie w Rzeszowie.

Obie sytuacje pokazują nam jak poważny jest obecnie problem zdrowia psychicznego. Ludzie coraz częściej popadają w stany depresyjne oraz posuwają się do ostatecznych kroków. W tej chwili jesteśmy świadkami tego, że do popularnych metod samobójstwa dołączyło również samopodpalenie. Musimy pamiętać, że o każdym swoim problemie należy rozmawiać. Jeśli rozmowa z bliskimi nie pomaga, to trzeba pamiętać o tym, że psychiatrzy to lekarze, a depresja to bardzo poważna choroba. Nie możemy doprowadzać do sytuacji, w których niezadowolenie społeczne będzie bodźcem do krwawych aktów. Oczywiście możemy manifestować swoje niezadowolenie w różnorakie sposoby. Nie podoba Ci się coś? Wykrzycz to! Jesteś niezadowolony z obecnej sytuacji politycznej? Idź na demonstrację! Chcesz by ta sytuacja się zmieniła? Idź na wybory, zamiast spluwać jadem w kierunku urny wyborczej! Chcesz manifestować ? Nie krzywdź przy okazji innych, ale również siebie! Chcesz zmienić świat? Musisz zacząć od siebie!

Listopad to miesiąc zadumy nad naszym życiem. Czas, w którym śmierć wydaje się szczególnie bliska i myślimy o niej więcej niż w innych miesiącach. Nie zapełniajmy swoimi problemami kolejnych kwater na cmentarzach. Wyrzućmy je z siebie, nim one zakopią nas dwa metry pod ziemią. Każda sytuacja ma rozwiązanie, a samobójstwo nie jest wyjściem. Nie ofiarujmy życia za swoje problemy, nie róbmy z siebie żywych pochodni. Żyjmy tak, by w listopadzie płonęły jedynie znicze.