Nieważne
są życiowe sukcesy, nieważna jest pozycja społeczna czy stan
konta. Wirus nie wybiera kogo zaatakuje. Każdy z nas może być
zakażony, każdy z nas może ciężko przechodzić COVID-19, dla
każdego z nas może zabraknąć miejsca w szpitalu, dla każdego z
nas może zabraknąć respiratora. Przechodzimy teraz bardzo ważną
lekcję jako społeczeństwo i mam nadzieję, że wyniesiemy z niej
jak najwięcej.
Nie
liczy się to kim jesteś
Jednym
z pozytywnych pozostałości po pandemii (o ile można w ogóle o
takich mówić), będzie bez wątpienia pewna lekcja człowieczeństwa,
którą właśnie odbywamy. Sytuacja ta pokazuje nam, że w obliczu
prawdziwych zagrożeń wszyscy jesteśmy sobie równi. Wszyscy po
prostu jesteśmy ludźmi. Oczywiście osoby starsze i dotknięte
przez inne schorzenia przechodzą chorobę COVID-19 najgorzej, ale
każdy z nas może być nosicielem patogenu SARS-Cov-2. Przed
zarażeniem nie uodporni nas kolor skóry, płeć, orientacja
seksualna, poglądy polityczne, i podobne różnice, dla których do
niedawna potrafiliśmy się niemal pozabijać. Wirus nie zajrzy do
naszych portfeli (choć podobno lubi banknoty), nie sprawdzi stanu
naszego konta (choć wielu ludziom namiesza w finansach) czy nie
będzie miał na uwadze tego, czym się w życiu zajmujemy (choć
niektóre branże ucierpią przez niego wyjątkowo mocno). Wirusem
zarażeni są politycy najwyższego szczebla, właściciele klubów
sportowych, znani piłkarze i inni celebryci. SARS-Cov-2 „nie
patrzy na nas” przez to kim jesteśmy, ten patogen widzi w nas po
prostu ludzi. Takich jakich my sami powinniśmy widzieć, równych
sobie. To bardzo cenna lekcja, podczas której nie można zgłosić
nieprzygotowania.
Każdy
może zostać bohaterem
Kolejną
lekcją, którą jako społeczeństwo przechodzimy obecnie w
przyśpieszonym trybie jest temat „jak zostać bohaterem?”.
Oczywiście bohaterami są wszyscy pracownicy służby zdrowia,
którzy obecnie walczą na pierwszej linii frontu, ale bohaterem może
zostać także każdy zwykły obywatel. Jak? Wystarczy, że będziemy
się pilnować i zostaniemy w społecznej kwarantannie. Oczywiście
ubolewam nad tymi wszystkimi, którzy muszą codziennie w strachu
jeździć do pracy (moi najbliżsi muszą właśnie tak dostawać się
do pracy, bo nie mogą pracować zdalnie), ale cała reszta, która
ma to szczęście i przywilej możliwości kwarantanny, powinna
grzecznie siedzieć w domowym zaciszu. Można powiedzieć, że wirus
jest nam niestraszny (bo jesteśmy piękni, silni, młodzi bla bla
bla) ale wirus ten może zabić starszą panią, na którą
kaszlniesz w trakcie spaceru. Pierwszy raz nic nie robiąc możemy
zrobić naprawdę wiele, gdyż dzięki takim działaniom w naszym
kraju nie dojdzie (daj Boże) do sytuacji, że ktoś umrze, bo
zabrakło dla niego respiratora. Pamiętajmy, że tym oczekującym w
kolejce po oddech może być ktoś z naszej rodziny, przyjaciół czy
ten miły pan listonosz, który ryzykuje teraz wiele by doręczyć Ci
list.
Liczy
się to, co z tego wyniesiemy
Pandemia
w końcu się skończy i świat wróci do normy, lecz mam nadzieję,
że my nie wrócimy do tego normalnego funkcjonowania tacy sami. Mam
nadzieję, że dzięki tej sytuacji społeczeństwo zatrzyma się na
chwilę, doceni wartość swojego życia oraz życia innego
człowieka, który jest takim samym człowiekiem jak my i zasługuje
na tyle samo szacunku. Nieważne co robi, jak wygląda, w co wierzy i
co posiada. Wierzę, że za kilka miesięcy wejdziemy w nową dekadę
z innym podejściem do spraw najistotniejszych, że ten czas ludzkiej
solidarności nie skończy się wraz z końcem zagrożenia, ale da
nowy początek całemu społeczeństwu. Społeczeństwu, które musi
nauczyć się miłości do drugiego człowieka.